Hej , mam niusa! Ja raczkuję! No i co wy na to ? Ale to jeszcze nie koniec. Od ostatniego wpisu trochę nowych rzeczy się nauczyłam . Pierwsze było kosi kosi , och jak to cieszy mamę i tatę a i dla mnie jest to bardzo radosne zajęcie. Muszę tu nadmienić, że do tej umiejętności przyczyniła się Babcia Irenka, z którą ostatnio długo przebywam.
Kolejne było raczkowanie , w minioną sobotę u babci Lili na nowej wykładzinie u cioci Anity zrobiłam swój pierwszy , raczkowy , krok. Był to mały krok dla człowieka ale wielki dla takiego maleństwa jak ja. Co prawda jeszcze mi to wychodzi nieporadnie ale zawsze to ruch do przodu . A najważniejsze w życiu jest by się nie cofać.
Potrafię już sama usiąść trzeba tą jedną nogę dać do tyłu drugą do przodu , później tę pierwszą w bok a drugą do góry …hmmm coś mi się poplątało .Czasami nogi się poplączą a czasami się uda . Ale ja się nie poddaję i ciągle ćwiczę. Jak już to opanuję z pewnością to tu napiszę.
